
Cieszyński owocowy chlebiczek to jeden z przykładów wielkanocnych tradycji kulinarnych Śląska Cieszyńskiego. Akurat ten wypiek jest być może mniej znany i popularny niż murzin, ale na pewno wciąż spotykany w wielu domach.
Zwyczaj pieczenia owego chlebiczka, nieraz wkładanego do świątecznego koszyczka jest bezpośrednią schedą po austriackich czasach. W Austrii też do dziś wypieka się identyczne, według takiej samej receptury co przed wiekami.
Nie przedłużając, przejdźmy do sposobu przygotowania. Przepis pochodzi z nieocenionej, nieraz już przez nas przywoływanej książki Walburgii Fójcikowej „Nasza Kuchnia”:
„Ugotować pół kilograma śliwek, 10 dkg suszonych gruszek, a gdy są miękkie wystudzić i wylać na sito, następnie pokrajać w podłużne paski, 5 dkg orzechów, 10 dkg daktyli, 3 dkg cytrynatu, 3 dkg oranżynek, pół cytryny i pomarańczy, z skórki tych naskórek pokrajać, wszystko również w cienkie paski. Wszystko razem zamieszać na miseczce. Zalać 1/8 litra rumu i nakryć szczelnie. Zarobić tęgie ciasta z 20 dkg mąki, 1 łyżki masła, 1 łyżki cukru, szczyptę soli i rozczynem 1 dkg drożdży, 5 do 6 łyżek stołowych mleka, zagnieść dobrze, wywałkować na 1 cm gruby prostokąt, na który nałożyć te owoce, tworząc podłużną kukiełkę, owinąć dobrze tym ciastem, następnie ułożyć ją na posmarowanej blasze, nakryć, zostawić w ciepłym miejscu podróść i podrośnięte piec powoli 1 godzinę”.
Smacznego!